Jak porozumiewać się podczas podróży?

Rego-Bis, 21.10.2020

Często przygotowaniom do zagranicznych wczasów towarzyszy stres wynikający z bariery językowej. Wydaje nam się, że wszyscy wokół mówią świetnie po angielsku, a my ledwo jesteśmy w stanie się przywitać… Pamiętajmy jednak, że to tylko złudzenie – nie wszyscy mówią idealnie po angielsku! Co więcej, bardzo często w krajach bałkańskich, czy Hiszpanii, język angielski jest wręcz nieprzydatny. Podstawę komunikacji może stanowić mowa ciała. Wbrew pozorom, ponad 50% naszego przekazu stanowi właśnie komunikacja niewerbalna! Przed wyjazdem warto także nauczyć się kilku podstawowych zwrotów w języku kraju do którego się wybieramy oraz zapoznać się z tzw. „fałszywymi przyjaciółmi”, które mimo iż brzmią jak słowa doskonale nam znane z języka polskiego, to oznaczają całkowicie coś innego. 

Przede wszystkim, podróżując, nie czujmy się skrępowani. Próbujmy mówić, czytać, pokazywać. Zwrotami, które przed wyjazdem warto sobie zapisać, to przede wszystkim powitania i pożegnania w danym języku, słówka „tak” i „nie” oraz „dziękuję”, „proszę”, „przepraszam”. Przydatna zazwyczaj jest także znajomość kilku liczebników, które pomogą chociażby podczas zakupów w sklepie, gdy jest mowa o cenach, lub np. na dworcu autobusowym, po tym jak zapytamy o godzinę odjazdu któregoś z autobusów. Mimo wszystko, warto zapisać sobie także takie wyrażenia jak „nie rozumiem”, „nie mówię dobrze w waszym języku” itp. 



Pamiętajmy, że obecnie świat jest wielokulturowy i czeka nas wszędzie wiele udogodnień. Większość sklepów jest samoobsługowa, więc podczas robienia zakupów właściwie nie trzeba się z nikim komunikować. Dużym ułatwieniem są liczne aplikacje na smartfony działające jak słowniki. Wybierając się na wczasy lub wycieczkę z polskim biurem podróży, na pewno trafimy do obiektu, w którym od wielu lat wypoczywają Polacy, co wiąże się z tym, że obsługa hotelowa będzie znała chociażby podstawowe polskie słowa, smaki i zwyczaje. Podczas wypoczynku zorganizowanego na miejscu będzie także polskojęzyczny rezydent, lub pilot wycieczki, do którego będzie można się udać z problemami w przypadku problemów komunikacyjnych. Brak znajomości języków obcych na pewno nie powinna stanowić bariery prze wyborem zagranicznej wycieczki! Co więcej, jeśli chcielibyśmy zacząć naukę języka, warto rozpocząć ją właśnie będąc w kraju języka docelowego. Słuchając melodii języka, wyłapując bez problemu najczęściej używane słowa, smakując przy tym lokalnych specjałów, można pokochać mowę słuchanych osób a przyswajanie słówek połączyć dodatkowo z wymianą doświadczeń kulturowych. Zagraniczny wyjazd może więc stanowić idealną motywację do rozpoczęcia językowej przygody!

Początki nie muszą być bardzo ambitne. Aby porozumieć się w obcym kraju, potrzeba naprawdę niewiele. Zazwyczaj strach ma wielkie oczy. Nawet jeśli popełnimy jakiś błąd, lokalni mieszkańcy będą się cieszyć, że próbujemy się z nimi porozumieć i potrudziliśmy się na tyle, żeby poznać chociaż podstawy języka. Czasami pomyłki mogą wydarzyć się w naprawdę nieoczekiwanych sytuacjach, np. w Albanii i Bułgarii problemów przysporzyć nam mogą podstawowe gesty, takie jak kiwanie głową na „tak” i „nie”. To co uznajemy w Polsce (i większej części świata) jako „tak”, czyli kiwanie głową do góry i na dół, oznacza w tych dwóch bałkańskich krajach „nie”, zaś machanie głową na boki w Albanii i Bułgarii oznacza „tak”. Jest też kilka słów, których użycie wprowadzić może nas w niezłe tarapaty. Kiedy mowa o Albanii, jednym z najbardziej problematycznych słówek podczas pobytu tam, stanowi „gomar”, który nie ma nic wspólnego z komarem, oznacza zaś osła. Kiedy więc Polacy narzekają na komary, Albańczycy martwią się, że gdzieś niespodziewanie pojawił się jakiś osiołek. Słowami, które wprowadzić nas mogą w błąd w Bułgarii są np. брак (czyt. brak) oznaczający małżeństwo, час i часовник (czyt. czas i czasownik) oznaczające kolejno godzina i zegarek. Маса (czyt. masa) to stół, zaś ягода (czyt. jagoda), jak niemal we wszystkich bałkańskich językach, oznacza truskawkę



Wiele pułapek językowych czyha na nas także w językach, z pozoru bardzo podobnych do polskiego, chorwackim i czarnogórskim. Również w tych krajach „jagoda” to truskawka, a ponadto „kosa” oznacza włosy, „stolica” – krzesło, „godina” mogąca by oznaczać „godzinę”, w rzeczywistości jest nazwą dla dłuższego okresu czasu, czyli roku. „Grad” to miasto, „jutro” oznacza rano, a „pravo” – prosto. Należy także uważać na dwa wyrazy, których nie polecamy używać podczas zakupów, czyli „droga” i „puška”, oznaczające kolejno narkotyk i karabin. Dużo słówek może nas zaskoczyć także podczas pobytu w niezwykle popularnej Turcji, zadziwiające mogą być popularne męskie imiona, brzmiące Burak i Baran. „Kara” po turecku oznacza kolor czarny, „para” to pieniądze, a „bal” oznacza miód

Słaba znajomość język angielskiego nie jest tylko domeną mieszkańców krajów bałkańskich. Częste problemy z porozumieniem się, mogą nas spotkać także w Hiszpanii. Mieszkańcy tego kraju są niezwykle otwarci, weseli i gościnni. Języki obce nie są niestety ich mocną stroną. Dlatego wybierając się na wczasy np. do Lloret de Mar, warto zapamiętać kilka podstawowych zwrotów oraz najbardziej mylących słówek, np.: 

  • ¡Hola! – Cześć
  • ¡Buenos días! – Dzień dobry!
  • ¡Buenas tardes! - Dobry wieczór!
  • ¡Buenas noches! - Dobranoc!
  • ¿Cómo está? – Jak leci?
  • ¿Cómo estás? – Jak się masz?
  • Bien, gracias – Dobrze, dziękuję.

Hiszpańskie słowa, które mogą wprowadzić nas w błąd, to np. „pan” – chleb, „ser” – czasownik być, „rana” – żaba czy „firma” – podpis.

Podczas wyjazdów można poznać takich wyrazów dużo więcej. Kolejno, na podstawie drobnych zagranicznych nieporozumień, możemy opowiadać naszym znajomym śmieszne anegdoty z podróży. Wyjazdy zdecydowanie nas wzbogacają, rozwijają, a brak znajomości lokalnych języków nie powinna nas w żaden sposób nas przed nimi powstrzymywać!