Na Rodos słońce świeci przez ponad 300 dni w roku, ale to nie pogoda przyciąga najbardziej – to atmosfera miejsca, które potrafi być jednocześnie starożytne i pełne życia. Spacerując uliczkami średniowiecznego Starego Miasta w Rodos, wpisanego na listę UNESCO, ma się wrażenie podróży w czasie – brukowane zaułki, kamienne fortyfikacje, gotyckie detale i echa templariuszy przywołują opowieści z dawnych wieków. Ale historia tutaj nie jest odległa – ona wciąż oddycha. Rodos to wyspa, która pamięta czasy Kolosa, a jednocześnie zaprasza do tawern, butików i kawiarni pełnych lokalnego kolorytu.
Rodos zachwyca swoją różnorodnością – po jednej stronie masz masywne, imponujące mury Pałacu Wielkich Mistrzów i port Mandraki z kolumnami, na których ponoć stał mityczny Kolos. Po drugiej – turkusowe zatoki i plaże jak z katalogu: Anthony Quinn Bay, Tsambika, Prasonisi. Góry porośnięte piniami przechodzą w doliny pełne cyprysów i dzikiego oregano, a niewielkie wioski w głębi wyspy zapraszają autentycznością, która nie zmieniła się od pokoleń. Rodos można zwiedzać przez tydzień i każdego dnia widzieć zupełnie inną twarz wyspy.
W Lindos, niewielkim miasteczku położonym na wzgórzu z widokiem na dwie zatoki, bije serce romantycznego Rodos. Białe domy, wąskie uliczki, mozaikowe dziedzińce i osiołki przemierzające kamienne alejki tworzą klimat jak z filmu. Nad miastem góruje akropol z ruinami świątyni Ateny, z którego rozciąga się panorama zapierająca dech – zwłaszcza o zachodzie słońca. To miejsce, w którym starożytność spotyka codzienne życie, a filiżanka kawy wypita w cieniu bugenwilli smakuje jak chwila prawdziwego spokoju. Lindos to dusza Rodos – piękna, ciepła, nieco nostalgiczna.
Rodos karmi nie tylko oczy, ale i duszę. Kuchnia wyspy to aromatyczne połączenie wpływów greckich, osmańskich i włoskich. Lokalne przysmaki jak miodowe melekouni, musaka z cynamonem, dolmadakia i grillowane ryby smakują najlepiej w rodzinnych tawernach, z widokiem na zatokę lub w cieniu starych winorośli. Wino z regionu Embonas, oliwa z górskich gajów i przyprawy zbierane na zboczach sprawiają, że nawet najprostszy posiłek staje się niezapomnianym rytuałem. A najważniejszy składnik? Gościnność mieszkańców – szczera, serdeczna, naturalna.
To nie jest miejsce „na szybko”. Rodos trzeba poczuć – w promieniach zachodzącego słońca, w lekkim wietrze niosącym zapach morza, w dźwiękach wieczornej muzyki przy karafce ouzo. To wyspa, która pozwala zarówno na przygodę, jak i na ukojenie. Dla jednych – mekka kitesurfingu, dla innych – romantyczny azyl. Rodos nie narzuca tempa – ono podpowiada, że szczęście to czas spędzony z uwagą. I dlatego tak wielu podróżnych wraca – nie po atrakcje, ale po uczucie, które zostaje. Rodos nie potrzebuje opisu. Ona potrzebuje obecności.